Jakiś czas temu kupiłam dwie małe foremki, typowe do pieczenia chleba 0,5kg.-tak pisało , z myślą, że zmierzę się z własnym wypiekiem chleba.
I właśnie w czasie pandemii, kiedy na półkach chwilowo brakowało towaru i o drożdżach można było zapomnieć, mnie się zachciało spróbować pieczenia chleba po kilkuletniej przerwie. Wówczas nie były to udane wypieki :)
Na szczęście mamy piekarnię, w której od wielu lat kupujemy pieczywo,drożdże można było dostać.
Wyszperałam prosty, łatwy przepis.
Klik
Pierwszy chlebek, a raczej dwa cienkie chlebki :) upiekłam z zamrożonych drożdży z mąki pszennej.
Człowiek uczy się przez całe życie:)
Wyszedł ku ogromnej radości :) jaki był to był, miał fajną chrupiącą skórkę ,a jaki smaczny był.
Znikł w jednej chwili.
Drugi był porażką, ale już dałam do jednej foremki całą zawartość ciasta :)
Drożdże były zamrożone zbyt długo, nie były chyba aktywne.
Zleciłam kupno świeżych drożdży z piekarni.
Chleb pszenny, ten już był taki jak powinien być , z radości nie zrobił nikt fotki:)))
Przy najbliższej okazji ponownie poprosiłam o drożdże.
Upiekłam z mąki graham
Za grahamem, nie przepadam, ale ten był wyjątkowo smaczny, inny od tych kupnych w marketach.
Kolejny raz, już odważyłam się podwoić porcję, aby zamrozić część chleba.
W piekarni się zlitowali nad ludźmi i przesypali mąkę żytnią do torebek. Prawie taka porcja 0,5 kg . na jeden chleb.
To upiekłam dwa rodzaje, chleb żytni i graham:)
Pachniał cudownie :)
Najlepiej smakował nam ten pierwszy chleb płaski. Miał wyjątkowy smak.:)
Gratulacje!! Piękne pieczywo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Oszczędnie :)
OdpowiedzUsuńOstatni chlebek, wyszedł jeszcze lepszy. Urósł faktycznie, jak na drożdżach, wysoki i pyszny :)