Witam na blogu

Moje zdjęcie
"Naucz się doceniać to, co masz, zanim czas sprawi, że docenisz to, co miałeś" (Suzan Lenzke)

30 czerwca 2019

Nowa- stara kuchnia " za grosze" - drugie życie przedmiotów cz 5.

Maj był zimny, czerwiec za to nadrabia upałami. W takie ukropy, nie ma chęci na nic.
Nie rozpisując się za dużo.
Dałam nowe życie półeczce na przyprawy i bardzo starym taboretom, które już kilka razy znikały z kuchni i powracały.
Są leciwie, około 30 letnie :) ale bardzo wytrzymałe jak na swoje lata.
Odświeżyłam przy okazji koszyczki, które były białe i gdzieś mi zdjęcia poznikały. :)
Klik 
  
 

                                     Półeczka na przyprawy  w kolorze ciemny orzech.

 
                                                            Taboret przed zmianą ,

W trakcie malowania frontów jeszcze ubrudziłam farbą :)


 
I po małej metamorfozie .
Jak dla mnie na plus :)
 
 
Tu widać koszyczki, jeszcze przed zmianami.
 
Został największy do odnowienia, chociaż już był raz malowany, jak i te małe,  dużo wcześniej. Powinnam napisać: trzecie życie koszyczków :)
 
 
A tak się prezentuje półeczka z przyprawami :)
 
 
 
Jeszcze małe podsumowanie i zakończę temat nudnej kuchni:)
 
 

23 czerwca 2019

Nowa- stara kuchnia " za grosze" malowanie frontów i mała przeróbka - cz 4.

Farba V33 dobrze kryje, jest wydajna. Kupiłam 2-litrową puszkę, myślę że spokojnie dwie warstwy pokryją mebelek w lepszym stanie. Ilość zależy od powierzchni.
Ważne, aby się trzymać zaleceń i tą ostatnią warstwę nakładać w jednym kierunku.

Nakładałam na każdy front po trzy warstwy farby i to wystarczyło, jednak na kilku frontach są cztery.
Malowałam w nocy, nie była to dobra pora na ostatnią warstwę :)
W świetle dziennym, okazało się, że jakieś włoski, kłaczki  mam na powierzchni a jeden front w połowie został wymalowany od góry do dołu a druga połówka od dołu do góry.
Wtedy zrozumiałam dlaczego malować w jednym kierunku, jak zaleca producent :)
W ruch poszedł papier ścierny, wymieniłam na nowy wałek i już bez problemów czwarta warstwa została wymalowana.
Nie ma żadnej różnicy pomiędzy trzema a czterema warstwami na meblach.

Wrzucam kilka zdjęć, bo jakość jest różna fotek :)

                                                                            Klik








                                                    Fronty w trakcie malowania
                                                             Pierwsza warstwa

Kiedy druga warstwa mogła być już malowana, pod palcami wyczułam, że nie jest gładki front. Dosłownie musnęłam  papierem ściernym powierzchnię, naprawdę delikatnie i ponownie przetarłam wilgotną ściereczką.
Nałożyłam drugą warstwę.




                                                                   Warstwa druga

Trzecią warstwę  już malowałam od góry do dołu w jednym kierunku.

Trzecia warstwa


Pierwsze fronty pomalowałam i nadmiar farby miałam pod spodem, po wyschnięciu musiałam skrobać.
Kolejne już przed malowaniem podkleiłam taśmą od spodu :)



                                                       Zwykła taśma, taka do okien.

I tyle pracy, albo aż tyle przy malowaniu frontów.
Mogłam zająć się odnowieniem innych drobiazgów.

 Stroną techniczną zajmował się mąż, czyli skręcaniem wszystkiego od nowa,
a przy okazji pewną przeróbką drzwiczek przy szafce, bo tak sobie wymyśliłam :)

A mianowicie, w kuchni stoi spora szafka nazywana mini spiżarnią ;) ,jednak dojście do niej nie było komfortowe. Stolik tuż obok przeszkadzał mi, abym mogła spokojnie podejść i wyjąć potrzebne artykuły.

                                              Tak wyglądała, jeszcze przed malowaniem frontów


Pytanie do męża, czy da się  przerobić tak, aby drzwiczki otwierały się  na jedna stronę ?
Da się :)

Nareszcie mam swobodne dojście, bo już prawa strona drzwiczek mi nie przeszkadza.
Zdjęcie robocze, z bałaganem w tle :) ale tak drzwiczki wyglądają :)

                                                                         


                                                Po przeróbce w nowym wydaniu frontów
                                                          
Tak się rozmalowałam, że stare taborety, półka na przyprawy, koszyczki dostały kolejne życie :)




13 czerwca 2019

Nowa- stara kuchnia " za grosze" -przygotowanie do malowania cz.3

Malowanie samych frontów szafek to bardzo przyjemne zajęcie, ale uwaga, jest czasochłonne. Producent zaleca 12-godzinną przerwę pomiędzy jednym a drugim malowaniem powierzchni. Sama farba schnie bardzo szybko.

Zanim jednak farba poszła w ruch, należało pozbyć się okleiny ze wszystkich frontów. Jak już wspominałam, nie było ani jednego, który by nie odchodził. Jeżeli fronty są dobre, to ta część pracy jest niepotrzebna.

Opalarka to pomocne urządzenie, bardzo ułatwiła pracę. Warto od kogoś pożyczyć lub kupić. Kiedy została usunięta powłoka, czyli ta plastikowa okleina, a uchwyty i zawiasy odkręcone, mogłam zacząć już kolejny etap.

Klik






Szafki bez okleiny

Każdy front przetarłam papierem ściernym, by usunąć ewentualne resztki kleju, a następnie wymyłam wodą z płynem do naczyń. Wytarłam suchą ściereczka nadmiar wody, a już przed samym malowaniem przetarłam każdy front benzyną ekstrakcyjną aby odtłuścić dokładniej. 


             

                                                           
                                                              
 

Malowałam tylko po kilka sztuk naraz, bo gdzie to wszystko pomieścić. :)

9 czerwca 2019

Nowa- stara kuchnia " za grosze", malowanie, wybór farby cz.2.

Zastanawiałam się jak uratować kuchnię "za grosze". Internet to kopalnia wiedzy i mnóstwo kuchennych inspiracji, w tym niskobudżetowe metamorfozy. Kuchnie po przemianach przykuwają wzrok, do tego rady jak to zrobić, jaką farbą - nic tylko pędzel w rękę brać i malować.

W pewnym momencie zaczęłam żałować, że poprzednie wyposażenie kuchni wymieniłam na lepszy model, choć tylko odchodziła okleina. Mogłam zaczekać i pomalować za jakiś czas. Wystarczyło zmienić układ, dokupić zlewozmywak oraz składany stół i mniejszym nakładem finansowym odświeżyć szafki. Polak mądry po szkodzie. :( Człowiek całe życie się uczy. :)

Trudno, jednak nic w przyrodzie nie ginie. Nowa kuchnia, która już w niezmienionym stanie, miała posłużyć lata, zrobiła mi prezent w postaci odchodzącej okleiny. A może to i dobrze, bo ta kolorystyka w pewnym momencie zaczęła mnie drażnić. :) Upłynęło jednak sporo czasu, zanim się zabrałam za zmiany.

Na początek przemalowanie ścian na biało - to już poprawiło wygląd kuchni. Wybrałam sprawdzoną już farbę z Dekoralu do kuchni i łazienki. Najpierw zmywanie tłustego, potem gruntem potraktowanie ścian. Kochana córeczka tym się zajęła.

Troszkę trwało malowanie, bo aby przykryć te poprzednie, soczyste kolorki, trzeba było trzech warstw białej farby.
  
                                                                         Klik


                                                                   Białe ściany


Przed malowaniem ścian dla przypomnienia


Wybór farby do mebli, nie był łatwy. Każda o której czytałam była "ta najlepsza" dla danej osoby. W końcu zdecydowałam się na farbę V33 do mebli kuchennych (takie czerwone opakowanie). Można pomalować też płytki ścienne czy drewno. Gdybym miała ją zareklamować, to padłyby w tym miejscu same zachwyty i to wcale nie przesadzone.

Kolorystka jest ograniczona. Ostatecznie zdecydowałam się na malowanie tylko frontów, a nie całych szafek, więc rozważałam kolor biały i bawełnę. Szkoda, że nie można dostać z tej firmy testerów, który by ułatwił dobór koloru, ale takich za kilka złotych. Wybrałam bawełnę i tak do końca nie wiedziałam jaki to będzie kolor.



                                               Po otwarciu, przed wymieszaniem farby

Na opakowaniu i na próbniku w sklepie miałam wrażenie, że to złamana biel, idąca w beż. Na blogach znalazłam różne określenia tego koloru, śmietanka, złamana biel szarością, kremowy. I nic dziwnego, bo w sumie każde z tych określeń można przypisać tej intrygującej nazwie "bawełna".

Zdjęcie nie oddaje rzeczywistej barwy, jest jaśniejsza po wyschnięciu, ale jest bardzo przyjemna dla oka.

Kiedy kolor został wreszcie wybrany, przyszedł czas na kolejny krok, czyli malowanie. :) O tym już w kolejnym wpisie :)

1 czerwca 2019

Nowa- stara kuchnia " za grosze" przed cz.1

Każde pomieszczenie po remoncie, które się odnowi, wymaluje ściany, wymieni meble, doda nowe dodatki itp. z początku zachwyca. Nie inaczej było z moją kuchnią. Nie jest duża, taka na dwa kroki, wszystko jest pod ręką. :) Po remoncie generalnym ok. 6,5 roku temu cieszyła, zachwycała, ale z czasem ten zachwyt przeobraził się w "wkurzasz mnie".
A wystarczyło przemalować ściany i cała reszta już tak nie raziła.

                                                                   Klik w zdjęcie
Po malowaniu
Przed malowaniem

Ściany w kuchni zwykle były malowane na kolor biały, dość często odświeżane, raz tylko pomalowałam na zielono - było za ciemno... I znowu zachciało mi się zmian.

Po meblach z BRW w kolorze olchy i białych ścianach, wybór padł na dwukolorowe meble, a właściwie na 3 kolory. Korpusy były w odcieniu brązu, czyli popularnie nazywane calvados (kalwados). Do tego waniliowe fronty z ciemnym orzechem, ciut ciemniejsze niż calvados. Farba z firmy Dekoral w dwóch soczystych odcieniach, do tego waniliowe płytki na ścianie i na podłodze. Było pięknie. :)

Jak wiadomo w kuchni osiada sporo tłuszczu. Farba, która miała być zmywalna, owszem taka była, jednak tłustej ściany i  sufitu nad piecem się nie domyje, więc zostały plamy i kiepski efekt po jakimś czasie.

Płytki podłogowe to mój największy błąd. Jasne z jasnymi fugami, więc każdy śmieć czy zachlapanie są widoczne. A może tylko ja tak w kuchni pracuję, że zachlapuję podłogę, jest ślisko, zostają plamy. :) Bez ściereczki na stałe ani rusz. Cokolwiek spadnie rozbija się w drobny mak, po tych paru latach nawet płytki zostały już ubite.

Na frontach też było widać każdą plamkę (szczególnie w okolicach zlewozmywaka), ale potraktowanie ich dobrym płynem dawało chwilowy efekt czystej kuchni.
Na zdjęciu widać to dobrze, stale trzeba było przecierać szafki.



Bardzo szybko pod wpływem gorąca z frontów zaczęła odchodzić odkleina. Do momentu malowania nie było ani jednego frontu, który byłby w dobrym stanie po 6 latach użytkowania, każdy odchodził.
Do tego blat odłaził od spodu. :(




Tak wyglądały

Po tym czasie kuchnia była paskudna już i chyba po raz pierwszy tak zaniedbana. Najgorzej wyglądała ściana nad piecem, po zdjęciu "komina" nad okapem.
Kilka fotek, jakość jak zwykle :)

                                                                  Przed myciem ściany

A tu już po



                                                                     szafki wiszące



szafki stojące

Tu najlepiej widać kolor drugi czyli waniliowy

 Ale jak to w życiu bywa, są sprawy ważne i ważniejsze i remonty zeszły na dalszy plan. I niedawno wreszcie, chociaż sprawy ważne nie zniknęły, kuchnia wreszcie doczekała się małych zmian. Ale o efekcie remontu w kolejnym poście. :)