Witam na blogu

Moje zdjęcie
"Naucz się doceniać to, co masz, zanim czas sprawi, że docenisz to, co miałeś" (Suzan Lenzke)

30 marca 2018

Jasiek z kwadracikami

Mialam kawałek polarku minky, szyłam podusię ale zamek został źle wszyty, tnie i szyje się paskudnie ten materiał, przynajmniej mnie.
Nie wyrzucę przecież, stwierdziłam, że taki miękki i przytulny materiał wykorzystam dla siebie, i uszyję podusię by starą głowę przytulić na popołudniową drzemkę, czy czytanie książki. :)\

Składałam malutkie skrawki tkanin i z nudów powycinałam kwadraciki.
Wczoraj zaczęłam, dzisiaj skończyłam i się chwalę :)
O ile z żółtych mogłam wyciąć kawałki wielkości 6cm x12 cm, to z pozostałych każdy pojedyczo rówałam do wielkości 6 cm x 6cm i zszywałam, nie zapominając o prasowaniu :))
Finalnie kwadracik ma ok. 4, 5 cm.
Wciąż się uczę, próbuję, kombinuję, to ten pasek patchworkowy jest testowy.
Jest krzywa, zamka nie poprawiałam, szef zygzak na kwadracikach w dwóch miejscach się zbuntował :), materiał przyjemny w dotyku, ale się niesamowicie strzępi, ciągnie a mam jeszcze spory kawałek który został z projektu kołderki :)
Raczej już nie kupię, ale "nigdy nie mów nigdy"
Ogólnie jestem zadowolona i wciąż zdziwiona, że moje ręce kolejny uszytek popełniły :).
A tak się prezentuje


Kolor granatowy polarku, kwadraciki żółte, niebiesko- biała  krateczka i granatowo- białe oraz roby biało czarne i żółto czarne .




Krojenie, zszywanie, przymierzanie, kanapkowanie, pikowanie. Taka malizna a roboty mnóstwo :)

 
 Zamek mały ale wciśnie się jaśka  :)


I tak mi wyszła :) Kolory przekłamują.

26 marca 2018

Słoneczniki

Kolejna duża praca z dawnych lat.
I jedna z dłuższych, zanim ukończyłam słoneczniki, minęło prawie 3 lata. :)
W międzyczasie powstało kilkanaście innych o różnej wielkości.
Praca duża, wysokość ok. 75 cm. a  szerokość 32 cm.
Tkanina DMC rozm. 14, mulina  Ariadna.
Wykończyło mnie tło, które po nocach mi się śniło. Sam wzorek dość szybko zrobiłam.
Gdybym zaczynała je , te trzy lata później, to pewnie tylko sam wzór słoneczników by powstał i ewentualnie użyłabym kolorowej kanwy jako tła.
A tak , jak było w schemacie, tak wykonałam.
Mają pewne wady, zauważą to osoby znające temat.
A tak się prezentują, choć na żywo zdecydowanie lepiej wyglądają :)


 

 
Tak  wyszły :)

 
                                                               W trakcie pracy nad tłem.
 

                                                                            
Do porównania :)
Zdjęcie pochodzi z orginalnego wzoru Hafty Polskie




21 marca 2018

Piłeczka szmaciana


Po raz pierwszy, na prośbę uszyłam lekką piłeczkę.
Oczywiście, znowu na własnych błędach się uczę :)
W sumie uszyłam, z 6 takich większych piłeczek :)
Problemem był szablon, znalazłam gdzieś w czeluściach netu, malutki szablon.
Podkleiłam fizeliną, wykroiłam i pozszywałam kawałki, zostawiając mały otwór do wypchania piłeczki. Wypchałam dość mocno, piłeczka jest malutka ale bardzo twarda.
Zamiast od razu  powiększyć schemat, jakiegoś zaćmienia umysłu dostałam.:)
Kolejną piłeczkę powiększyłam ręcznie i nie wyszła, co widać na zdjęciu ,są przypięte szpileczki. Szyłam już bez podklejonej flizeliny, po wypchaniu piłeczka jest mięciutka taka, o jaką chodziło.
Spróbowałam włożyć piłeczkę do piłeczki, na zasadzie jasiek + poszewka, aby była mocniejsza.
Nie układała się takim sposobem ładnie.
Po czwartej próbie, aby nie śniły mi  się po nocach piłki, :) pokroiłam kolorowe resztki i wyszła, jak wyszła :)
Do środka włożyłam grzechotkę (wyrób własny).
Taka, jaka była w planie, lekka, nie wypchana mocno, miękka, aby maluch, mógł uchwycić w rączką materiał i nie jest śliska.
Przy ostatniej czarno-białej  z serduszkiem, z filcu zakryłam to co nieładne na zszyciu było, no tak ogólnie dla próby. Taki był zamiar.
Dwie kolorowe, mniejsza i większa dostały nóg i poszły sobie z  kołderką i cała resztą do maluszka.
Ta z  serduszkiem również dostała domek.:)
Nie są idealne wykonane, zszycia mogłyby być mocniejsze. Mają wady, ale już mam pojęcie "jak to się je" :)
I chyba o to chodzi, aby cieszyło szycie ( czy cokolwiek innego), nawet jak jest nie jest idealnie wykonane.











 





Zakładki na kanwie plastikowej.

 Plastikowa kanwa do haftu, jest doskonała do robienia  zakładek, zawieszek na choinkę,  domków,  czyli do wszelkich ozdób.
Jest świetna, sztywna, nie potrzebuję już tamborka.
W przypadku dużych projektów, gdy mam na stojaku rozpięty haft, zakładki są też takim  przerywnikiem od dużej pracy.
Doskonale się sprawdza w warunkach "polowych" :)
W samochodzie, gdy czeka się na bramkach :) w kolejce do lekarza,  w szpitalu, nad wodą ,czy w letnie ciepłe miesiące na balkonie.
Ja głównie tworzę na tej kanwie zakładki do książek, których zrobiłam już  mnóstwo.
Wykorzystuję nawet małe kawałki, jak ołówek, to był naprawdę malutki kawałek z długości kanwy plastikowej.
 Jedne zakładki, są zrobione ze wzoru, inne z głowy :).

Oto kilka zakładek, które  poszły w dobre rączki dla Bliskich. :)


  Gumiaczki i guziki
 
 
Lewa stronę podklejam cienkim filcem

 
 
 
 
 



19 marca 2018

Moje hafty z dawnych lat

Dzisiaj chciałam pokazać prace z początku "kariery hafciarskiej" :)
Wszystkie pochodzą z Haftów Polskich, które wówczas kupowałam.
Haftowałam bez tamborka.
Tak się złożyło, że miałam nadmiar wolnego czasu.
Wowczas jak już wspominałam prace wykonywałam na kanwie gobelinowej 44/10 muliną Ariadna i pierwsze hafty byly robione czterema nitkami muliny.
Pierwsza praca do jakiej podeszłam, był to "Jezus niosący krzyż".


Obrazek duży, jak na moje możliwości.
Nie mając wprawy, skupiłam się w obrębie 10 x 10 kratek.
Krzyżyk po krzyżyku,jeśli wystepowaly przykładowo jeden ,czy dwa krzyżyki z danego koloru, nie przechodziłam dalej, tylko ucinałam nitkę.





Narcyz, konik, bratki, owoce w koszyku  w oknie były taką samą techniką robione, ale powoli już więcej kratek przechodziłam.
Odpuściłam , raczej zawaliłam w bratkach tło, czy tak jak przy owocach w koszyku,popełniłam mnóstwo pomyłek.

W końcu spróbowałam haftu na tamborku, jakość pracy nieporównywalna była dla mnie.
Kolejny kwiatek powstał już na tamborku i 3 nitkami muliny.


W sumie tak na przelomie listopada,grudnia 2010 roku ,wziełam do ręki po raz pierwszy dobrej jakość kanwę DMC rozm. 14 i w ramach testu, wyhaftowalam damę .


Początki zawsze są trudne, ważne aby się nie zniechęcać, jak cieszy człowieka w danej chwili to czym się zajmuje.
Każda praca z czasem była coraz lepsza, chociaż odrobinkę.

Hafty są równe, tak wyszły na zdjęciach.

16 marca 2018

Koniec przygody z kołderką .

A tak się prezentuje skończony projekt kołderkowy :)
Podsumowując, całkiem przyjemnie kroi się kwadraciki i je zszywa.
Reszta jest milczeniem :)
Uszyta? Uszyta.
Młody zadowolony, jego rodzice również :)
Jedno jest pewne, kolejny patchwork z kwadracików kiedyś powstanie  a może z czasem  zabiorę się za trudniejsze  motywy.
Takich błędów pewnie już nie popełnię ale inne mnie z pewnością nie ominą :)

A to efekt końcowy kilkunastodniowej pracy... a może kilkutygodniowej :)





 






 

14 marca 2018

Podusia dla M.

Jak już wspomniałam, do kołderki uszyłam podusię, czekała tylko na wypełnienie.
Miała mieć wąski  boczny  pasek, podobnie jak przy kołderce.
Po wpadce z kołderką, na wszelki wypadek, odcięłam boczki.
W sumie tak mi się "dobrze" :)  szyło, że oprócz kołderki, powstały dwie podusie i  kostka sensoryczna  a... kilkanaście dni póżniej coś jeszcze, co wkrótce pokażę.
I chociaż nie wszystko poszło gładko i prosto , jestem dumna z siebie.
Do niedawna nawet nie pomyślałabym, że potrafię i uszyję takie rzeczy , jak wszystko co powstało wcześniej :)

Kilka zdjęć, w następnym wpisie pokażę już całość, aby nie zanudzać zdjęciami.... w sumie podobnymi :)




 


 




12 marca 2018

Kołderka dla Marcelka część 2


Tyle mozolnej pracy a tu niespodzianka niezbyt miła się zdarzyła.
Co było robić?
Odcięłam polar (nie miałam siły już pruć :)) Odprułam boczne paski, wszyłam nowe, podłożyłam polar , obszyłam paskami, powiedzmy że to jest lamówka :))
Wcześniej prałam , aby się chociaż troszkę pozbyć dodatkowego koloru na niektórych kwadracikach :(
By wymienić, to chyba musiałabym wszystko rozpruć i właściwie szyć od nowa.
Na jednym nie chciało zejść. Wyhaftowałam imię maluszka i naszyłam.
Po tych praniach była lekko pomięta kołderka i....
następny błąd jaki się zdarzył, to wyprasowanie patchworku po praniu już z ociepliną.
Tego się nie robi. Spłaszczyłam kołderkę. Szkoda, że doczytałam na ten temat za późno.

No nic, jestem mądrzejsza, przynajmniej o te wpadki :)))


 
 
 
 
 Ponieważ do kompletu uszyłam podusię  i  czekała tylko na wypełnienie,
Na wszelki wypadek, odcięłam podobne paski , jak przy kołderce  :)